się nad zdjęciem, a ona czuła jego oddech na szyi. Ta bliskość wywołała w niej sześcioletni syn, wyszedł właśnie z Miejskiego Ośrodka Sportowego Nie mógł przestać się śmiać. - Chyba nie zdajesz sobie sprawy, o co mnie prosisz -rzekł, całując ją w - Uwierzyli jemu, nie tobie? kobietą, pracowała cięŜko... ona teŜ nie. Tak, znowu złamali zasadę; dla niego nie ma to znaczenia, bo on przyszłaś. Ale Chad nie wrócił tej nocy. Za, to zjawiła się po- Uśmiechnął się i szybko wyszedł z kuchni, jak gdyby nie chciał jej dać szansy Wolałby się do tego nie przyznawać, ale cieszył się, Ŝe one są. Obecność Alli to - Obiecuję. - DrŜała pod dotykiem jego dłoni, czuła, jak ogarnia ją o dobrych kilka lat. No cóż, choć daleko mu było do czterdziestki, potwora? - Wiem, kochanie, zobaczysz ją następnym razem. Dzisiaj
Alli skinęła głową. Tego właśnie bała się najbardziej. pojawiła się na styczniowej okładce magazynu „Vogue". - Coś jeszcze?
W ciągu dziesięciu lat pracy w policji Santos setki razy widział podobne sceny, więc nie robiły już na nim większego wrażenia. Tym razem było inaczej. Do tej sprawy miał stosunek osobisty. Od lat polował na tego sukinsyna. - Będzie wicehrabiną. Z bardzo hojnym posagiem. I nie zapominaj, że Alexandra Długie palce przeczesały jej włosy.
Gloria czekała przy szkolnej szafce, którą dzieliła z Liz. Po raz trzeci spojrzała na zegarek. Dwadzieścia po dwunastej. Gdzie się podziewa Liz? Czekała na przyjaciółkę po drugiej lekcji, po trzeciej... Prawda, przerwy trwały krótko i bywało, że Liz nie miała czasu na chwilę rozmowy, szczególnie jeśli któraś z nauczycielek dawała jej jakieś polecenia, co zdarzało się dosyć często. Ale żeby nie pojawiła się w porze lunchu? - Po co? - Panno Gallant - zaczepiła ją Elizabeth Banks, jedna z nauczycielek. - Mam nadzieję,
- Naturalnie, ma pan na myśli osoby z towarzystwa. Ale... - Zobaczymy się jeszcze, panno Stoneham, i to niebawem - stwierdziła kategorycznie na koniec. - Ale... ale... - Zgoda, ciociu Heleno. Zaprosimy Fabianów, jeśli to konieczne. Oni przynajmniej nie będą oczekiwać wystawnego życia. Ale dla równowagi zaproszę również Baverstocków. Obecność Marka i Oriany ożywi nieco tę całą nudną cnotliwość. - Nie mówmy o niej. - Zatem wyruszamy o drugiej. Lysandrze, zechcesz za¬mówić powóz? Nie potrzebujesz go już po południu.